Top

Zdrowy egoizm, współczucie a współodczucie

Zdrowy egoizm, współczucie a współodczucie

Poruszając się po różnych obszarach naszego życia, spotykamy innych ludzi. Zatrzymujemy się przy nich krócej lub dłużej; nawiązujemy relacje, więzi, nierzadko żegnamy się, odchodzimy. Jeśli nie utknęliśmy w przekonaniu, że kontakty powinny być „jakieś”i nie realizujemy intelektualnej, teoretycznej wizji na ich temat zamiast ich doświadczać, nasze kontakty są autentyczne, ewoluują, zmieniają swoją intensywność i jakość. Oglądamy je i reflektujemy również z poziomu świadomości, po którym się poruszamy. Mamy szansę zobaczyć stałą zmianę.

Na czym ona polega?

Rozwijanie świadomości poszerza  perspektywę patrzenia i umiemy rozpoznać, czy dbamy o swoją przestrzeń, nasze dzieci i bliskich materializując bardzo potrzebny w życiu zdrowy egoizm; czy mając więcej przestrzeni na inne sprawy niż tylko swoje angażujemy się w sprawy innych ludzi, bo im współczujemy uważając, że nasza sytuacja jest „lepsza” i powinniśmy pomagać albo walczyć z niesprawiedliwością; czy wreszcie potrafimy WSPÓŁODCZUĆ z drugim człowiekiem. I w tej przestrzeni współodczuwania mamy na tyle odwagi, żeby zareagować zgodnie z tym, czego doświadczymy dzieląc współodpowiedzialność w jedności z innymi.

Dużo się mówi o współczuciu jako wartości. Z pewnością jest ono bardziej humanitarne niż skrajny egocentryzm. Jednak często staje się próbą wprowadzenia swojego porządku do miejsc i dla ludzi, których właściwie wcale nie znamy i nie rozumiemy. Czy to jest wartość? Właściwie dopiero długofalowe skutki są w stanie to zweryfikować. Bardzo często w tej przestrzeni współczucia jest spora nuta litości i arogancji. Przekonania o własnej racji i w skrajnych przypadkach przemocy we wprowadzaniu zmian na” lepsze”. Z pewnością współczucie jest w świecie potrzebne, chociaż, jak widać na licznych przykładach ruchów i akcji humanitarnych, nie zmienia w szerszym kontekście jakości życia ludzi, którym pomagamy, ani sytuacji na świecie.

Czy nie warto zadać sobie pytania dlaczego?

Z jakiego powodu tyle wysiłku w ”dobrej sprawie” nie przynosi skutku na dłuższą metę? Dlaczego w tak ważnych kwestiach jesteśmy wciąż bezsilni, a niesiona pomoc ma tylko doraźną wartość?

Przypatrzmy się szerszej perspektywie:

W przestrzeni współodczuwania dotykamy jedności ze światem.  Doświadczając pełnej akceptacji nie rozróżniamy dobra i zła, nie wartościujemy i nie oceniamy. Z tej perspektywy nasza reakcja jest intelektualnie nieprzewidywalna i zawsze odzwierciedla głęboki porządek, którego wszyscy jesteśmy przejawem. Można by pokusić się o nazwanie tego doświadczenia  bezwarunkową miłością. W tym doskonałym porządku każda reakcja jest zgodna z nieograniczoną harmonią świata, zupełnie od nas niezależną. Doświadczamy totalnej akceptacji i spokoju w każdej aktywności, która przejawia  się  „przez nas” i już nie my jesteśmy jej kreatorami.

Doświadczenie głębokiego porządku rzeczywistości radykalnie zmienia perspektywę i możliwości doświadczania życia. Z pewnością pozbawi nas przywiązania do „racji” i jedynie słusznych rozwiązań, rozluźni nasze poczucie sprawiedliwości, jednocześnie zwalniając z unikania odpowiedzialności za każde działanie i zaniechanie, uwolni z rozważań i wątpliwości o sens angażowania się w uważne bycie w każdej chwili. Tak przeżywane życie jest wypełnione poczuciem harmonii i spełnienia; nie wyklucza i nie unika żadnego doświadczenia urzeczywistniając sens każdego doświadczenia z perspektywy cichej i pięknej współzależności wszystkich i wszystkiego.

Każda z tych perspektyw jest lub może być naszym udziałem.