Top

Wybór ścieżki duchowej

Wybór ścieżki duchowej

Poczucie rozdzielenia, dualności dobrze ilustruje przykład morza i kropli wody. Nasza tożsamość jest wyobrażaniem sobie, że jesteśmy kroplami. Będąc w morzu i postrzegając siebie jako kroplę jesteśmy ograniczeni, a dokładniej — mamy odczucie ograniczenia, pojawia się lęk, że jako ta kropla znikniemy. Trudno uświadomić sobie, że ta kropla jest identyczna z morzem. Pojawia się pytanie, co ma zrobić kropla, aby doświadczyć morza, tej nieograniczoności?

Decydując się na konkretny klasztor, guru, ryzykujemy, że oddalimy się od momentu doświadczenia jedni kropli z morzem, bo będziemy podsycali w sobie odczucie oddzielenia. Gromadzenie się w grupy religijne mające swoje rytuały, wierzenia podtrzymuje wiarę kolektywną w bycie tymi przykładowy kropelkami, które teraz organizują się w większą całość. Musimy pamiętać, że rzeczywistość nie stwarza się poprzez wiarę, ona po prostu JEST. Trudność w ćwiczeniu, które może pomóc w doświadczeniu morza, polega na tym, że musimy puścić tożsamość „ja jestem” i kiedy tylko to zrobimy, stanie się – odczujemy JEST morze …

Praktykujący zazen wiedzą, że siedząc na poduszce wciąż odczuwamy pojawiające się myśli, nawet jeśli nie myślimy akurat „ja jestem”, tylko martwimy się o coś, rozmyślamy nad czymś. Wciąż stwarzamy podmiot „ja” , czynimy siebie częścią czegoś. Często to nie jest nawet myślenie, ale wałkowanie wciąż na nowo tych samych tematów, tzw. dumanie nad czymś. Jak podaje Steffen Kirchner, mamy około 60 tysięcy myśli dziennie, większości z nich nawet sobie nie uświadamiamy, a 99% z nich to powtórki, a nie efekt naszej kreatywności. Podczas siedzenia istotne jest, aby pojawiający się zalążek myśli, impuls, nie przełożyć na myśl, na monolog wewnętrzny. Po jego zauważeniu należy powrócić do oddechu, odczuć oddech każdym zmysłem. Nie stawiajmy się w kontrze do myśli na zasadzie „nie będę myślał”, tylko podejdźmy do tego pozytywnie i idźmy za oddechem. Wyjście z tożsamości  nie następuje poprzez coś, ale poprzez nie wejście w coś.

Duchowość polega na zrozumieniu i doświadczeniu istoty tożsamości . Robiąc aluzję do filmu, można powiedzieć, że oświecenie nie polega na tym, że będzie happy end. Polega na tym, że ktoś zapali światło i zobaczymy naprawdę jak to wygląda. Dopiero doświadczenie czym naprawdę jest rzeczywistość, da nam szansę na życie w tu i teraz.

W treningu zazen przejście do istoty, czyli osiągnięcie wglądu, jest bardzo trudne, ponieważ strach przed poznaniem rzeczywistości jest duży. Wiąże się to często z poczuciem braku kontroli, ze stratą. W wielu tradycjach zen mówi się nawet o śmierci na poduszce … Nie jest to jednak śmierć poprzez zewnętrzny surowy trening. Chodzi tu o ryzyko wewnętrzne niepodejmowania nowej tożsamości. Warunki zewnętrzne, takie jak cisza w zendo i odpowiednia pozycja podczas medytacji, ułatwiają ten proces, ale i tak najważniejsza rzecz to fakt czy podejmiemy ryzyko podążania za oddechem, a nie generowania kolejnej tożsamości pod wpływem pojawiających się myśli, obrazów.

Współcześnie zajmowanie się duchowością i regularna praktyka są bardzo ważne, jednak należy rozumieć co ćwiczymy i jaka jest tego istota. Taka świadomość jest ważna zarówno w przypadku kontemplacji, sufizmu czy vipassany. Jądra tych kierunków są właściwie identyczne.

Część osób na ścieżce poszukiwań duchowych próbuje, smakuje różnych kierunków. Każdy z nich zaspakaja ten sam głód, ale dopiero z czasem jesteśmy w stanie powiedzieć, który z nich jest nam najbliższy. Przychodzi moment, kiedy musimy zdecydować się na jedną drogę i wtedy ważne jest, abyśmy świadomie podjęli decyzję wiedząc jak wygląda dana praktyka.

Pamiętajmy, że nie ma jednej właściwej drogi. Musimy znaleźć tę, która jest bliska naszemu sercu. Wybranie ścieżki duchowej dla siebie nie jest czymś co wynika z chłodnej kalkulacji, przemyśleń. Jest to coś intymnego, jest to praktyka serca. Części osób będzie ona towarzyszyła całe życie …

Decydując się na konkretną drogę należy przyjrzeć się czy osoba, która będzie w jakimś sensie naszym przewodnikiem i będzie udzielała nam wskazówek oraz instrukcji  ma w sobie autentyzm. Chodzi tutaj o dwie sprawy: obiektywnie w zen łatwo jest ocenić autentyczność, bo aby móc nazywać się nauczycielem należy być przyporządkowanym do pewnej linii przekazu (konkretny pisemny przekaz). Jeśli chodzi o część subiektywną, to nauczyciel, który będzie towarzyszył nam w zen, w praktyce musi być osobą do której mamy zaufanie, z którą czujemy się dobrze w bezpośrednim kontakcie. Słowa i przekaz nauczyciela muszą do nas trafiać, musimy je po prostu czuć.

Patrząc na temat z mojego własnego doświadczenia, zarówno jako ucznia jak i nauczyciela zen, mogę powiedzieć, że dobrze jest zdecydować się na kogoś, z kim można ćwiczyć minimum rok czy dwa. Jednak musi być to osoba autentyczna- zarówno w sensie obiektywnym, jak i subiektywnym. Mniej ważna jest tutaj tradycja.

Po jakimś czasie poczujemy, który kierunek, która droga jest właściwa dla nas. Wtedy ważne, aby zacząć regularną praktykę, tak aby wplotła się w codzienność. W przypadku linii zen Pusta Chmura są to dwa odosobnienia (sesshin) w roku. Jeśli podchodzimy do praktyki na poważnie, to ćwiczenie może być na początku trudne, nawet nieprzyjemne. Jednak narzucając sobie pewną dyscyplinę i mając odpowiednią motywację można przez to przejść. Na tym etapie bardzo pomocne jest wsparcie grupy lub nauczyciela. To, jaka będzie dynamika naszego rozwoju na wybranej ścieżce- czy regularna czy skokowa, jest już poza naszą kontrolą.